13 lutego 2010

Spotkanie z Sebastienem Christosome

Miałem przyjemność uczestniczyć dzisiaj w uroczystości ogłoszenia tegorocznego zwycięzcy nagrody festiwalu Angouleme w kategorii polski wybór połączone ze spotkaniem z autorem zwycięskiego komiksu z zeszłego roku - Sebastienem Christosome. Jak co roku młodzieży z dwujęzycznych liceów z całej Polski przedstawiono kilka propozycji i po burzliwych obradach jury wybrało komiks pt. "Billy Brouillard" autorstwa Guillame Bianco. Udało mi się przejrzeć pobieżnie oczekując na autograf od Christosome'a i wyglądał bardzo ciekawie. Zawierał sporo makabry i czarnego humoru. Mam nadzieje, że pojawi się prędzej czy później na naszym rynku, chociaż z tego co widziałem i słyszałem przygotowanie go od strony edytorskiej może być sporym wyzwaniem. Pozostałe nominowane komiksy to: "Manioka" (Nkodem), "Le reveil du Zelphire" (Karim Friha), "L'homme bonsai" (Fred Bernard) i "Tea Party" (Nancy Peña). Przeglądając je okiem człowieka nie znającego zupełnie języka wyglądały na równie interesujące. Szczegolnie Człowiek-bonsai (ale to pewnie ze względu na moje wschodnie zboczenie).



Po ogłoszeniu wyników głosowania jury odbyła się druga część uroczystości, spotkanie z Sebastienem Christosome poprowadzone przez Adama Gawędę. W trakcie rozmowy można było się dowiedzieć trochę o autorze, jego obecnych zajęciach i przyszłych planach. Mówiono też sporo o festiwalu w Angouleme, gdzie Chrisostome mieszka od 7 lat. Nie brakło też ogólnych rozważań o rynku komiksowym we Francji (i Europie). Nasi twórcy narzekają, że nie ma się za bardzo gdzie wydać (a jeśli już to za marne pieniądze), a francuscy, że ich dziełom ciężko zaistnieć w zalewie wydawanych albumów. Nie można dogodzić każdemu, ale z dwojga złego wolałbym chyba klęskę urodzaju. Obecnie autor pracuje nad dwoma nowymi komiksami oraz współpracuje z Lewisem Trondheimem nad animacją na podstawie komiksu, którego tytułu niestety nie zapamiętałem (a wnioskując z tego co zauważyłem jeśli chodzi o francuski pewnie tytuł pisze się zupełnie inaczej) Całość przebiegała raczej sprawnie i z humorem. Publika tez raczej dopisała jak na nasze skromne warunki. Nie wiem jak innym, ale mnie się podobało. Po spotkaniu autor podpisywał komiksy zgromadzonym. Ja się załapałem na rysunek wkurzonego niedźwiedzia (jest w galerii).



Samo "Pod prąd" jest bardzo fajne. Opowiada o przygodach trójki łososi, które decydują się popłynąć w górę rzeki (jak to łososie). Pierwotnie cel jest dość przyziemny i są nim dziewczyny, które jak mówi Josi, najbardziej doświadczony z bohaterów, czekają w górze rzeki z rozłożonymi płetwami.W trakcie podróży bohaterowie przeżywają różne zarówno zabawne jak i mrożące krew w żyłach przygody, które pomogą im odnaleźć swoje miejsce w świecie. Polskie wydanie (wyd. Post) solidne, choć trochę drogie (59,90 zł).

Zdjęcia (nie są rewelacyjne) są pod tym linkiem.

6 komentarzy:

  1. Fajnie, zazdroszczę bo miałem w tym roku się pojawić ale aspiryna nie dała rady mnie wyleczyć w 4 dni:) W każdym kolejnym roku myślę że cena komiksów jest już na absurdalnym poziomie a tu co roku kolejny zonk, da się jeszcze drożej. Styczniowe Baśnie i teraz Pod prąd to udowadniają. Mamy coś z głową że te komiksy nadal kupujemy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć Dembol - żałuję, że nie spotkaliśmy się (a może...?:) na imprezie, bo ja siedziałem w drugim rzędzie w przejściu... Mam dokładnie identyczne spostrzeżenia co do spotkania jak Ty - ja z kolei załapałem się na rysunek Żaby-Zdrajcy :)

    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  3. "Billy Brouillard" to faktycznie edytorskie, ale przede wszystkim translatorskie wyzwanie - sporo w tym komiksie (?) absurdalnych i pełnych czarnego humoru wierszyków i piosenek.

    A znak zapytania przy słowie komiks, bo to dość nietypowy album. Cześć stron to komiks pełną gębą, część to natomiast grafiki i ilustracje intensywnie okraszone tekstem. I trzeba powiedzieć, że wizualnie i edytorsko album robi wrażenie.

    Ciekawostką jest to, że we Francji ukazał się w imprincie wydawnictwa... Soleil.

    OdpowiedzUsuń
  4. @holcman: pierwszym moim skojarzeniem były pierwsze wydane u nas Eisnery, które też momentami zamiast komiksu przypominały bardziej bogato ilustrowane opowiadania.

    @mefisto: pewnie się gdzieś mijaliśmy na sali. Zazwyczaj siedzę gdzieś w kącie i się nie wychylam. Tak też było na spotkaniu.

    @kendo: Racja. Coraz ciężej być na bieżąco z tym co wychodzi i co chciałbym mieć. Przez zeszły rok coś takiego jak "spontaniczny zakup bo słyszałem, że dobre" nie istniało. Kasy nie starczyło.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś gdzieś tutaj?

    http://www.komiks.gildia.pl/imprezy/polski-wybor/2010/fotorealcja/image014/*sen/

    OdpowiedzUsuń
  6. Lol, pierwszy plan, kolorowa bluza Adidasa i tępe spojrzenie.

    OdpowiedzUsuń