4 listopada 2010

Spotkanie z Marjane Satrapi

Wczoraj (3.11.2010) wieczorem w ramach trwającego właśnie Festiwalu im. Josepha Conrada odbyło się spotkanie z Marjane Satrapi - autorką takich komiksów jak "Persepolis" (na podstawie którego nakręcono również film animowany), "Wyszywanki" czy "Kurczak ze Śliwkami". Wszelkie pozycje można było kupić przed spotkaniem dzięki przedstawicielom wydawnictwa Post, którzy pomogli również w ściągnięciu autorki na festiwal pomimo natłoku obowiązków związanych z produkcją filmu aktorskiego na podstawie "Kurczaka ze Śliwkami". Sala w Małopolskim Centrum Kultury wypełniona była po brzegi i udało mi się wywalczyć jedynie miejsce stojące w ciemnym kącie na końcu sali. Frekwencja mnie lekko zdziwiła gdyż jako fan komiksu non-stop słyszę mantrę, że komiksów nikt nie czyta poza grupką zapaleńców, a tu taka niespodzianka.


Prowadzący zaczął dość tradycyjnie od pytania o inspiracje i powód dla którego Satrapi zdecydowała się przedstawić swoją historię w tym, a nie innym medium. Jako jedną z głównych inspiracji wymieniono Arta Spiegelmana (autor komiksu "Maus"). Jeśli chodzi o wybór medium to nie miała z tym problemu bo bardzo lubi pisać i rysować, więc komiks był dla niej niejako naturalnym wyborem. Ponadto, co kilkukrotnie było powtórzone w trakcie spotkania, rysunek (komiks) jest medium bardzo uniwersalnym i zrozumiałym w każdym kręgu kulturowym. Większość ludzi zanim nauczyła się przecież pisać rysowała. Tak było jeśli brać pod uwagę historię kronikarstwa, gdzie starożytni też zaczynali od ideogramów i rysunków jak i życie poszczególnych ludzi, którzy jako dzieci też głównie rysują, a dopiero później zaczynają pisać. Przy okazji autorka stwierdziła, że właśnie dlatego komiks często jest przez ludzi uważany za coś dla dzieci i "opóźnionych w rozwoju" dorosłych. Dzieci przecież rysują praktycznie cały czas do pewnego wieku, a potem nagle większość przestaje bo ktoś im wmawia, że powinny rysować tylko najbardziej uzdolnione w tym kierunku. Stąd większość ludzi kojarzy rysunek i komiks z czymś dziecięcym. Rysunek jest też według niej czymś dużo bardziej subiektywnym niż na przykład fotografia. 

Uniwersalizm rysunku pomógł również w przekazaniu poczucia humoru Marjane, które z kolei wspomaga rozbijanie stereotypów o Iranie i jego mieszkańcach. My, ludzie Zachodu, mamy bardzo mocno zakorzenione pewne stereotypy o Bliskim Wschodzie, które podsycają i utrwalają obrazy w mediach, a przecież wszędzie poza fundamentalistami istnieją także normalni ludzie. O czym Polacy pamiętający jeszcze komunizm powinni zresztą doskonale wiedzieć. Ekstremiści, jak obliczyła Satrapi, stanowią wszędzie ok. 15% społeczeństwa. Tak w Iranie, jak we Francji, gdzie obecnie mieszka autorka, czy w Polsce (co prowadzący skomentował, że u nas chyba trochę więcej, powodując ogólną wesołość na sali). Autorka krytykując opresyjne reżimy nie zapomina jednak o krytyce samej siebie, gdyż dopiero dostrzegając i rozumiejąc własne przywary można zrozumieć wady innych, podczas gdy fundamentalista swoich wad nie widzi, chociaż często nie jest ich pozbawiony. Uważa się za idealną osobę, obywatela i koncentruje się na sądach i krytyce innych bo chciałby, żeby wszyscy inni byli dokładnie tacy jak on. Wspomniano też o stereotypach dot. irańskich kobiet, które łamią "Wyszywanki" pokazując ich swobodne, codzienne rozmowy, które niewiele się różnią od rozmów kobiet w innych częściach świata (tutaj powtarzam zasłyszane opinie bo sam komiksu niestety nie czytałem). 

Po ponad godzinnej rozmowie nadszedł czas na pytania od publiczności. Pytano o reakcje na "Persepolis" w Iranie (wśród władzy jak i wśród zwykłych ludzi), ale tutaj autorka nie mogła za bardzo pomóc bo nie była w Iranie od kilkunastu lat. Wie jedynie, że komiks jest obecny na tamtejszym czarnym rynku (który obecnie tak jak za czasów młodości autorki był jedynym źródłem "dekadenckich, kapitalistycznych dóbr kultury z zachodu) i władza nie interesowała się nim dopóki jego adaptacji nie pokazano w Cannes. Dopiero wtedy wydało im się to czymś ważnym. Pytano również o babcię autorki, która jest ważną postacią w "Persepolis" jak i "Wyszywankach" (tutaj również opieram się na cudzych słowach). Satrapi mówi, że miała szczęście być wychowywaną przez tak ciekawą kobietę, która nie moralizowała, jak to większość starych ludzi miała w zwyczaju. Uważała bowiem, że moralizowanie nakłada głównie obowiązki, a nie daje, żadnych praw. Co zupełnie nie odpowiadało osobie jaką była jej babcia - wolnej indywidualistce, która zawsze mówi to co myśli. Wydaje mi się, że w Marjane widać odciśnięte piętno  babci, zwłaszcza biorąc pod uwagę jej indywidualizm i niechęć do kolektywizmu i grup o którym wspomniała w trakcie rozmowy. Kolejny słuchacz pytał o to czy bardziej się czuje Iranką czy Francuzką. Na co Satrapi odpowiedziała, że traktuje kulturę jako jedność, jako łańcuch w którym wszystko się łączy ze sobą i nie ma czegoś takiego jak odrębne kultury. Iran przyrównała do swojej matki, a Francję do żony. Żonę po pierwsze można wybrać, a potem zdradzić czy się z nią rozwieść. Natomiast matki się nie wybiera i choćby była szalona to dalej jest matką i zrobi dla niej wszystko bo ją kocha. Podkreślając swój silny z wiązek z ojczyzną wspomniała, że pochodzi z konkretnego czasu i miejsca, które zawsze będą jej.


Ostatnie pytanie dotyczyło najbliższych planów i ekranizacji "Kurczaka ze śliwkami". Autorka przyznała, że praca nad filmem była długa i żmudna. Szczególnie na początku ciężko było o znalezienie funduszy. Obecnie trwa montaż materiału zrealizowanego całkowicie w studiu. Marjane wspomniała też, że najfajniejsze były efekty specjalne w całości tworzone tradycyjnymi metodami. Szczególnie spodobały się jej wybuchy bo jako dziecko była piromanką, a pan od efektów często pozwalał jej samej coś wysadzić. Tym wesołym akcentem zakończyło się to spotkanie. Zresztą nie była to jedyna zabawna sytuacja bo autorka często w odpowiedzi wplatała liczne zabawne anegdoty z życia co sprawiło, że ponad 1,5 godziny minęło jak z bicza strzelił. Po spotkaniu można było uzyskać autograf od autorki z czego i ja skorzystałem. Przy okazji było odrobinę śmiechu bo festiwal jest imienia Conrada, a tak samo mam na imię. Mam nadzieje, że zgodnie z zapowiedzią jednego z organizatorów festiwalu komiks będzie miał swoje przedstawicielstwo również na kolejnej edycji tej imprezy.

Zdjęcia (tradycyjnie paskudne, rozmazane i z końca sali).
Tę samą relację będzie można również przeczytać na comixgrrrlz.pl

PS. Tym samym blog znowu żyje. Autorzy komiksowi powinni częściej wpadać do Krakowa. W szkicach postów czai się kilka zombie, z którymi miejmy nadzieje wkrótce się uporam.